Klienci chcą pić coś zimnego, roślinnego i „działającego”. W karcie musi być miejsce na cloud coffee, cold brew w butelce, adaptogeny, dobrą matchę i fajne zioła – bo to nie są już ciekawostki, tylko realne oczekiwania. Co warto mieć w karcie, żeby nie zostać z tyłu?

Czas schować latte z cynamonem do szuflady. Lato wymaga zimna i efektu wow. Klienci chcą czegoś, co orzeźwi i  nie przesłodzi. A Ty chcesz, żeby wracali. Dzień po dniu. Znasz to. Wiesz, że to nie tylko zmiana pogody – to zmiana percepcji. Lato w kawiarni to stan umysłu: szybciej, lżej, chłodniej, ale nadal z efektem „wow”. I właśnie wtedy zaczyna się prawdziwy test Twojego menu. Bo klienci nie chcą już tylko dobrze zaparzonej kawy. Oni chcą doświadczenia, które ich obudzi, ochłodzi i jeszcze ładnie wygląda na zdjęciu.

Bo lato w kawiarni to nie tylko zmiana pogody. To zmiana oczekiwań. To moment, w którym kawa musi być nie tylko dobra – ale lekka, funkcjonalna i viral-ready to drink.

Co w takim razie będzie grało w tym sezonie? Chmurki. Grzyby. Matcha. Kwiaty.  Czyli wszystko to, co kiedyś brzmiało jak fanaberia, a dziś jest tym, czego klient będzie szukał.

Cloud Coffee

Pierwszym napojem, którego nie mogło zabraknąć na tej liście, jest Cloud Coffee. To trend, który przywędrował z TikToka i momentalnie rozlał się po feedach, kuchniach i menu kawiarni. Powód? Prosty: wygląda świetnie, robi robotę w upał i wpisuje się w estetykę, której dziś szuka klient.

Jak to się robi?
Espresso + lód + woda kokosowa + cienka warstwa mleka roślinnego. Proporcje można modyfikować, ale sedno jest jedno: ma być warstwowo, chłodno i lekko słodko – bez dodatku cukru. Woda kokosowa daje naturalną słodycz, mleko teksturę, a espresso kopa.

To napój idealny na lato: odświeżający, instagramowy i banalnie prosty w przygotowaniu

Superfood coffee

Kolejny trend, który w tym sezonie wchodzi do menu szerokimi drzwiami, to kawa funkcjonalna, czyli superfood coffee. Brzmi modnie, ale to żadna nowość – tylko rozwinięcie tego, co od dawna widać na rynku: kawa ma już nie tylko smakować, ale działać.

Adaptogeny, superfood coffee czyli kawa, która „coś robi”. lion’s mane na koncentrację, chaga na balans, ashwagandha na stres. Brzmi jak suplementy? Nie. To styl życia, tylko że w kubku.

Warto zadbać o nazwę. Zamiast „latte z lion’s mane” – wrzuć coś, co klient zapamięta:
„Brain Brew”, „Zen Latte”, „Adaptobrew” – tu nie chodzi o suplementy, tylko o styl życia, do którego napój ma się dopasować.

I jedna rzecz, którą widzę coraz częściej: kolagen. Na razie jeszcze nie w każdej karcie, ale coraz wyraźniej przebija się jako dodatek do kawy. Neutralny w smaku, dobrze łączy się z mlekiem, może być zarówno w wersji klasycznej, jak i wegańskiej. 

Jeśli jeszcze nie masz go w ofercie – to może być dobry moment, żeby być o krok przed resztą.

Cold brew i RTD

Cold brew nie znika. Nadal będzie królować – zwłaszcza w klasycznej wersji z lodem albo jako bazowy składnik letnich kompozycji. Ale najwięcej dzieje się dziś nie w dzbankach, tylko w lodówkach.

Gotowe napoje RTD (Ready To Drink) to już nie „fajny dodatek”, tylko pełnoprawna kategoria produktu, która pracuje na wynik nawet wtedy, gdy barista ma przerwę. Butelkowane cold brew, kawowe lemoniady, mleczne latte w puszce, kawa z bąbelkami i naturalnymi aromatami – wszystko to klient zna, lubi i oczekuje, że znajdzie u Ciebie.

Dlaczego to działa? Bo jest szybkie, wygodne i „do ręki”. Bo wygląda jak coś premium, ale kosztuje jak rozsądna zachcianka. I bo klient chce mieć wybór – także wtedy, gdy nie ma czasu na gadanie o profilu sensorycznym.

Warto zbudować mini lodówkę z selekcją 4-6 pozycji, zadbać o czytelne opisy i jasną komunikację. Możesz mieć tam swoją markę, możesz pracować na brandach z rynku – ważne, żeby było różnorodnie i sezonowo. Jeden mocny czarny napój, coś mlecznego, coś roślinnego, coś owocowego i coś dziwnego (gazowana kawa z imbirem? czemu nie).

Kwiaty, zioła i wellness 

Nie każdy chce się pobudzić.
Nie każdy chce trzecią kawę.
Ale każdy chce coś dobrego.

To nie jest „herbata dla babci”. To nowy format – szczególnie latem.
Zimne napary z hibiskusa, zielonej herbaty z jaśminem, lawenda z cytryną, mięta z ogórkiem – to rzeczy, które świetnie się sprawdzają jako alternatywa dla lemoniady albo słodkich napojów gazowanych. Mają naturalny aromat, często ciekawy kolor, są lekkie i orzeźwiające.

Co ważne: klienci szukają takich pozycji świadomie. Bo nie chcą kolejnej kawy, ale też nie chcą pić „czystej wody z listkiem mięty za 18 zł”.
Chcą napoju, który ma skład, smak i sens. I który mogą wypić w środku dnia – nie martwiąc się o wieczorne bezsenności.

Możesz podać to jako:
– napar na zimno,
– lekko gazowany ziołowy drink,
– cold brew z herbaty z dodatkiem lawendy, hibiskusa czy rozmarynu.

Dobrze to działa także w miksie z tonikiem lub wodą kokosową.

Warto to jasno komunikować: „coś lekkiego”, „coś bez kofeiny”, „coś dla ciała i głowy”. Wellness nie sprzedaje się przez modę – sprzedaje się przez prosty komunikat: to działa inaczej.

Matcha – niby wszędzie, ale nie zawsze dobra

Matcha nadal jest w trendzie. Mocno. Zalewa rynek w każdej formie: latte, cold, z mlekiem roślinnym, z owocami, w puszce, w shotach. Widać ją na Instagramie, w sieciówkach, w butikowych kawiarniach i w marketach. Ale jedno trzeba powiedzieć wprost: nie każda matcha jest dobra.

W teorii to prosty napój – sproszkowana zielona herbata, zalana wodą i wymieszana z mlekiem. W praktyce? Zbyt często to rozwodniona zieleń bez charakteru, gorzka, płaska, albo – co gorsza – smakuje jak glon w mleku.

I niestety, widzę to też w miejscach, które teoretycznie powinny wiedzieć, co robią. Nowe, piękne kawiarnie, które celują w świadomego klienta, a mimo to podają matchę z półki „tanio i szybko”.

Jeśli masz ją w menu – upewnij się, że masz też jakość.
Matcha musi mieć kolor (żywa zieleń, nie szarość), gładkość (zero grudek) i balans (żadnej goryczy z tekturowym posmakiem). Najlepiej testować różne rodzaje: ceremonialna do czystych wersji, kulinarna do miksowania z mlekiem. I jasno komunikować klientowi, co dostaje.

Klient matchowy wie, czego szuka.

I jeśli raz się zawiedzie – nie wróci.

Pro tip: wybierz osobno matchę ceremonialną (do shotów i czystych napojów) i kulinarną (do latte). Komunikuj to jasno – to nie tylko napój, to rytuał.

W skrócie:
Tak, matcha jest modna.
Tak, warto ją mieć.
Ale tylko wtedy, jeśli zrobisz to lepiej niż inni.

To strategia, która działa na zmysły: wizualnie, emocjonalnie i fizycznie – żeby klient wrócił po więcej.

Co musi zagrać w menu, to czas na:

– Cloud Coffee

– Grzybowa kawa

– RTD

– Ziołowe napary

– Dobra matcha

To nie są dodatki do menu.

To jego letni trzon. I moment, by dać klientowi coś, co zapamięta – nie tylko wypije.

Author

Project Manager w Coffeedesk, który odnajduje harmonię między precyzyjnym zarządzaniem a kreatywnością tworzenia treści. W pracy kieruje się zasadą “Jak nie drzwiami, to oknem”. Poza kawiarniami, niezmordowany podróżnik, student prawa, miłośnik gastronomii i niepoprawny kawosz.